Rycerstwo króla Kazimierza Jagiellończyka pod dowództwem Piotra z Prawkowic herbu Łabędź Dunina wdarło się głęboko w pruską ziemię. Rzuciło się przedewszystkiem dla poratowania kondotyera Jana Skalsky’ego, husyty, zaciążnika, idącego zrazu na rękę Zakonowi, a gdy skarb malborski do dna się wyczerpał, — zaprzedanego Polsce. Ów Skalsky, dziki okruttnik i zdzierca Warmii, zamknął się był przed Krzyżakami w nadmorskich murach i wśród obronnych wież Frauenburga, złupił i zbezcześcił fromberską katedrę i do ostatka bronił się przeciwko wielkiemu mistrzowi. Gdy Piotr Dunin na czele swego wojska, szykiem porządnym zmierzającego, przyszedł pod nieprzyjaciela, z zamiarem stoczenia bitwy pod murami Fromberku, Ludwik von Erlichshausen, mistrz krzyżacki, który miał pod sobą jedynie wieśniaków sambijskich, zaniechał oblężenia nadmorskiej katedry, uszedł w lasy z pośpiechem i zostawił Polakom cały swój obóz, pełen zasobów i żywności. Oczyściwszy ziemie okoliczne, — gdy chłopi, stanowiący całą siłę krzyżacką rozbiegli się do chałup, a mistrz na czele szczupłego oddziału w pruskie puszcze się cofnął, — Piotr z Prawkowic wziął się na zachód, ażeby dać pomoc zbuntowanym