strwożony galicyjski nędzarz, uchodźca, idący za pensyą lub zasiłkiem „z Widnia“, lub z „Piotrogrodu“ łazanek, urzędnik, „strona“, wyczekująca w „ogonku“ na swą porcyę jałmużny. Przemysłowiec był skąpy i przebiegły, awanturniczy w pomysłach i ścisły w ich wykonaniu. Poganiał w myślach tę wojnę, ażeby prędzej kończyła swą rolę okropną, by on prędzej mógł zacząć wykonywanie swojej. Miał oddać wszystko, co strwonił we Florencyi, co bezprawnie rozdał. Pragnął budować. Budować! Co najmniej pięć naraz instytucyj, z tych, które wyśnił Ryszard Nienaski! Nadsztukować sobą przerwane jego życie! Wypełnić, czego zrobić nie zdołał! przejednać go, a za jego przyczyną wyprosić przebaczenie Xenii! Odpokutować! Czynić na klęczkach, w szale natchniemia, źle i dobrze, po amerykańsku, nie czekając na nikogo, na łaskawy pokój, na przyszałe państwo, na przyjazne konjunktury, na konferencye pokojowe i szczęśliwe wyniki wojny! Czynić za siebie, za lud, za naród, za państwo, za przyszłą Polskę.
Usiłowanie gromadzenia potrzebnych kapitałów zmuszało do stykania się z Moskalami. Pomimo wewnętrznej awersyi pan Granowski bywał w interesach u rozmaitych władców i dygnitarzy nowomianowanych na obszary zawojowane. Widywano wciąż starego eleganta, zajeżdżającego przed gmachy, gdzie roztasowali się nowi władcy, — jeżdżącego kolejami w towarzystwie oficerów wyższego stopnia, — słyszano nieraz jego rozmowy, prowadzone po rosyjsku płynnie i łatwo.
Strona:PL Stefan Żeromski - Walka z szatanem 03 - Charitas.djvu/373
Wygląd
Ta strona została przepisana.