szony został do ożenienia się z ofiarą swych zapałów. Wkrótce po ukończeniu studjów otrzymał miejsce lekarza przy pułku piechoty, konsystującym w Klerykowie. Żona powiła mu kilkoro dzieci. Najstarszą z nich była właśnie panna Anna. Dzieci te, jako zrodzone z matki prawosławnej, chrzcił pop, a szkoła zaliczała do gromady Rosjan. Lekarz Stogowski nie był w gruncie ani złym, ani głupim człowiekiem, ale wrodzona lekkomyślność podwoiła się i potroiła w nim na widok skutków, jakie wynikły z jednego nierozważnego uczucia. Jakby dla zapomnienia o domu, o żonie i dziedzictwie prawosławia — pił i grał w karty.
Stokroć nieszczęśliwszą w tem stadle była żona. Osiadłszy w Klerykowie, przez miłość dla męża wyuczyła się języka polskiego tak dokładnie, że nie zdradzał jej nawet akcent cudzoziemski, — a nadto uczyniła ten język panującym w domu. Po upływie lat, gdy się rozczytała i rozpatrzyła w okropnych dziejach ucisku, stała się Polką z prawego sumienia, każdy nowy cios, zadany nieszczęśliwemu narodowi, dziesięćkroć czującą. Ani jeden z Rosjan, urzędujących w mieście, nie miał prawa wstępu w progi jej domu. Co więcej, zerwała wszelkie węzły z rodziną, spaliła wszelkie mosty, wypowiedziała własnej nacji wojnę scytyjską. Uczyniła to bez wahania, posłuszna wewnętrznemu głosowi sprawiedliwości, ale życie swe przez to samochcąc zepsuła, a radość, zadowolenie i spokój z korzeniem zeń wyrwała.
Nie było z pewnością w mieście Klerykowie drugiej kobiety, któraby postępowała w sposób równie obywatelski, jak pani Stogowska, któraby każdy krok
Strona:PL Stefan Żeromski - Syzyfowe prace.djvu/288
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.