Strona:PL Stefan Żeromski - Syzyfowe prace.djvu/244

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

cał jednem spojrzeniem wychowańców, drżących z trwogi, przepowiadających sobie w myśli genealogje książęce, nazwy ich włości, daty ich skonu, — raptem wymawiał nazwisko któregoś z delikwentów i odrazu ciskał mu pytanie:
— Synowie Jarosława Pierwszego, Mądrego?
— Izjasław Kijowsko-Nowogorodzki; Światosław Czernihowski, Wsiewołod Perejasławski, Igor Władimiro-Wołyński, Wiaczesław Smoleński... — trzepał uczeń jednym tchem. Gdy podjeżdżał do końca listy, już musiał recytować drugą odpowiedź na pytanie:
— Bitwa na brzegach Kałki?
Języki: francuski, niemiecki i polski były kopciuszkami kursu gimnazjalnego. Uczeń mógł wybrać sobie z dwu pierwszych jeden tylko język, a na polski, rzecz prosta, mógł nie chodzić bezkarnie. Co większa, uczeń Rosjanin w żadnym razie nie miał prawa uczęszczania na wykłady mowy polskiej, prowadzone w języku rosyjskim. Godziny tych gwar nowożytnych »zgniłego zachodu«, były, szczerze mówiąc, godzinami humorystyki. Wykładający już to należeli do gatunku czupiradeł, jakich świat nie widział, już, jak Sztetter, do kategorji ludzi rozbitych w sobie i bezpowrotnie obojętnych. Dość powiedzieć, że w chwili ukończenia całkowitego kursu nauk w gimnazjum »filologicznem« ani jeden z wychowańców nie umiał języka francuskiego czy niemieckiego tyle, żeby mógł swobodnie przeczytać rozdział powiastki dla ludu. Wszystkie natomiast siły intelektualne młodzieży starszej wytężone były w kierunku pisania ćwiczeń rosyjskich o tematach historycznych, literackich i abstrakcyjnych. Każde