Przejdź do zawartości

Strona:PL Stefan Żeromski - Rozdziobią nas kruki, wrony.djvu/198

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

fajn! Lubisz kapuśniak? Twój ojciec, przypominam sobie, pasyami lubił kapuśniak z wieprzowiną.
— Lubię, ale ja dotąd nie wiem, gdzie ty mieszkasz.
— Jakto? To ty nie wiesz? Ano w Skakawkach! Jestem rządcą u hrabiego Hwilken-Pardwica. Powiadam ci — mam roboty po uszy. Cztery folwarki, gorzelnia, buraki nasienne, stajnie zawodowe — coś okropnego! Teraz jeszcze szelma stary wyzbył się kasyera i na mnie wszystko ulokował.
Wesoło i głośno rozprawiając o pracach i stosunkach folwarcznych, Szyna ulokował Kubusia w przedziale klasy trzeciej i roztasował się naprzeciwko niego na całej ławie. Wkrótce pociąg ruszył przez most na Wiśle w kierunku Mławy. Do zachodu słońca szlachcic gadał, ale po nastąpieniu zmroku zaraz począł chrapać. Kubuś siedział nieruchomo, wyprostowany, z rękami opartemi na kolanach i patrzał przez okno na pomykające krajobrazy. Ta sama nieruchomość woli jeszcze go nie opuściła, tylko snuły się teraz w jego wyobraźni dziwne widziadła, podobne do bezlitosnych duchów śmierci z zakrytemi twarzami. Nie mógł pojąć żadną władzą swego umysłu, co z nim było, dlaczego tak rozpaczał, a raczej dlaczego jeszcze dziś rano był tak straszliwie nieszczęśliwy. Owo zdumienie i niemożność pojęcia minionego głodu był to stan duszy nadzwyczajnie cudaczny. Kubuś czuł jeszcze na sobie okropny ciężar, jakby na nim leżały olbrzymie stosy dębowych belek, a jednocześnie nie mógł uchwycić ich formy, jakby były tylko cieniami, samym nieujętym kształtem, czy słupami światła. Z niewymow-