Przejdź do zawartości

Strona:PL Stefan Żeromski - Rozdziobią nas kruki, wrony.djvu/091

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

robakowi odgadywać. Około północy wyszedłem stamtąd znudzony i głupio smutny...


∗             ∗


24 stycznia.

Miałem zamiar list poprzedni uzupełnić i wręczyć Rogowiczowi, którego spodziewałem się dopiero za dni kilka. Tymczasem on dziś przyjechał i oddał mi paczkę. Znalazłem w niej kurs geometryi i mirabile dictu, — wszystkie listy, jakie stąd pisałem do Ciebie, wszystkie, od pierwszego do ostatniego. Początkowo myślałem, że włożyłeś je przez nieuwagę i chciałem Cię mieć za niewinnie rozstrzepanego pokrakę. Tymczasem — na marginesie kursu znalazłem twoją ręką pisane następujące wyrazy: «Nie powtarzaj za drugimi zdań oklepanych. Wszystko a wszystko trzeba sprawdzać w życiu... Nie zapomnij o mnie». To jest rzeczywiście zabawne! Czy Ciebie, Janeczku, główka nie boli po całych dniach w okolicy ciemienia, czy nie doświadczasz mocnych zamgleń zmysłów, które i tak odznaczały się wiekuistem osłabieniem? Rogowicz mówił, że byłeś roztargniony, że kazałeś mu, aby mię ściskał i całował w Twojem imieniu. Ja tu akurat omdlewam z żalu, umieram z tęsknoty bez Twoich pocałunków. Napisz, mówię, co to znaczy. Rogowicz będzie u Ciebie jeszcze w tym tygodniu.

M.

∗             ∗