Strona:PL Stefan Żeromski - Przedwiośnie.djvu/080

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zumiałe i niezbyt sympatyczne dla młodego. Więcej zaciekawiały Czarusia powrotne przejścia ojca, gdy się z legionów polskich przekradał, przemycał i prześlizgiwał poprzez całą Rosyę, ażeby dotrzeć do rodziny, zostawionej w dalekiem Baku. Czegóż to bowiem nie przedsięwziął, gdzie nie był, jakich nie zażył podstępów, udawań, przeszpiegów, sztuk i kawałów, — jakie zniósł udręczenia, prywacye, prześladowania, niedole i męki, zanim w przebraniu za chłopa dotarł do miejsca! Dokładna znajomość Rosyi, jej mowy, gwar, obyczajów, nałogów ułatwiała mu drogę i możność przedzierzgania się w różne postaci.
Lecz rewolucya spiętrzyła na tej drodze trudności tak nieprzebyte, iż tylko sama jedna, bezgraniczna miłość pokonać je potrafiła. Ona to pchała go i wiodła w bezmierną rosyjską dal, gdy człowiek fizyczny w wagonach »tiepłuszkach« tracił duch ostatni, ona mu dodawała siły, gdy trzeba było czekać i czekać, na ludzi, na wagony, na pozwolenia, przepustki, paszporty, bilety, przeróżne świadectwa, kartki, znaczki. Ona uczyła cierpliwości wobec przemocy, kaprysów, złej woli, nikczemnej rozkoszy szkodzenia dla szkodzenia, wobec samowładzy komisarzy, panów, władców, despotów, imperatorów w postaci zwyczajnych niby funkcyonaryuszów. Ona to dodawała mu ducha wytrwania, gdy siedział w więzieniu, jechał w kupieckich obozach, albo szedł piechotą w tłumie wędrujących na południe. Ona go uczyła znakomicie kłamać, wymyślać niebywałe ambaje przygód niebyłych, grać role, błaznować, śmieszyć, schlebiać, podlizywać się, służyć, a wciąż trwać i trwać w przedsięwzięciu.

69