Strona:PL Stefan Żeromski - Przedwiośnie.djvu/013

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

w Siedlcach, — choć to jedynie z listów i gazet wiedziała, — działy się dla niej rzeczy ważne, interesujące, godne wzruszenia, pamięci i tęsknoty. Wszystko inne, poza mężem i synem, była to przygodna, doczesna, przelotna suma rzeczy i zdarzeń, wzbudzająca coraz większą tęsknotę właśnie za Siedlcami. W najpiękniejszej miejscowości, — oazie naftowej pustyni, Baku, — kędyś na tak zwanym »Zychu«, w zatoce półwyspu Apszerońskiego, woniejącej od kwiatów i roślinności południa, gdzie przejrzyste morze szmerem napełniało cienie nadbrzeżnych gajów, pani Barykowa nie miała zawsze nic pilniejszego do nadmienienia, jak stwierdzenie, że na Sekule był »także« bardzo piękny staw, w Rakowcu były nadto łąki, — gdzie! piękniejsze, niż jakiekolwiek na świecie, a kiedy księżyc świecił nad Muchawką i odbijał się w stawie około młyna... Następowało nieuniknione ślimaczenie się w pośród długotrwałego wypominania piękności jakichś tam mokrych łąk pod Iganiami, lasku pod Stoczkiem, a nawet szosy ku Mordom, która, — żal się Boże! — także była we wspomnieniach pełna nie tylko błota, kurzu i stałych wybojów, lecz i uroku. Już poraz pierwszy, wnet po ślubie, jadąc przez Moskwę, pani Baryczyna (Jadwiga z Dąbrowskich) wsławiła się była pośród Polonii rosyjskiej rozmową z »jamszczykiem«. Gdy bowiem powóz, w którym siedziała, trząsł niemiłosiernie na wybojach »mostowej«, strofowała »kuczera«, siedzącego na koźle, obrzędowo i poniekąd urzędowo wypchanego sowicie we wszystkich kierunkach: — »Co to tutaj u was takie płoche bruki!« Powtarzała tę wymówkę raz, drugi i trzeci, w miarę zniecierpliwienia, aż do chwili katastrofy. Woźnica oglądał się na nią kilkakroć z oburzeniem, a gdy

2