Strona:PL Stefan Żeromski - Popioły 03.djvu/332

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

stan zdrowia. Kości miał potłuczone, płuca i wątrobę jakby odbite drągami.
Był dręczony od smutków i tęsknot. Łaził po Saragosie w samotności zupełnej, zły i zapamiętały. Kiedy go towarzysze dawnych wypraw i zabaw rycerskich pytali, co z sobą wyrabia i czemu się dziwaczy, mówił im krótko a węzłowato, jako jest kuszony od dyabła i że zmaga się z nim w opustoszałych kościołach, w ruinach klasztorów i w gruzach ludzkich domów. Na wiosnę, pierwszych dni marca, gdy w zwaliskach puściły się trawy, a radosny krzew zdrzewistrącza-wistaryi, barwę nieba południowego wsysający w gruzły i torebki swych kwiatów, osłaniać począł zręby murów, przerzucać przez nie ręce swoje, gdy z ziemi pełnej trupów, poduszonych w piwnicach, zgasłych z morowej zarazy, trysnęły bujne rózgi drzewa miłosnego cercis, gdy wybujały niesłychane kępy fiołków, hyacyntów o tysiącu barw, lilii i tulipanów, Krzysztof ocknął się, zażądał wyznaczenia do czynu i na czele podjazdu uszedł w góry. Miał pod sobą jego wachmistrzowską mość Gajkosia i dwudziestu chłopa. Wskazano mu kierunek zgoła nowy. Mieli dotrzeć aż do przesmyków górskich, wiodących w stronę francuską, pod Valee d’Aran w środkowych Pireneach. Przejścia te ogarnione były przez siły powstańcze. Należało je wyśledzić, zbadać i, jeśli to możliwe, drogi oczyścić. Szli z początku wielkimi marszami wprost na północ, do Monzon, następnie do Barbastro. Trzeciego dnia znaleźli się już w bezdrożach górskich około Puente Montagnana ponad rzeczką Noguera, dopływem Ebra z północy. Skończyły się poszarpane grzbiety pagór-