Strona:PL Stefan Żeromski - Popioły 02.djvu/348

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

poszła w niewolę do Francyi. Poznacie, waćpanowie, dzielnego kapitana Wosińskiego, skoro idziecie do Częstochowy, bo on tam jest teraz komendantem fortecy. Dixi.
— Pijemy jego zdrowie! — rzekł Krzysztof.
— Skoro wznosimy toasty, — zawołał nagle Olbromski — to ośmielę się i ja prosić waćpanów, żebyście wypili za zdrowie tych, którzy już proch wąchali pod Tarnowskiemi Górami, a osobliwie zaś tych, którzy już rany ponieśli!
— Niech żyją! — wykrzyknięto.
— W górę ich! Tęgie chłopy, co się zowie!
— A ba, jeszczeby też: z pod Włoszczowy!
Ktoś z drugiej izby wołał:
— Zdrowia piją, a o Sieradzanach zapomnieli. Sieradzan zdrowie!... Oni pierwsi stanęli, jak jeden człowiek. Z każdych dwudziestu dymów, rachując w czambuł wszystkie kominy, jeden kantonista, czy tam z ochoty, czy tam przez ciągnienie losu. Z tego będzie infanterya jak mur! Każdy szlachcic posesyonat daje jednego. Masz konnicę. Nie chcesz iść personaliter, boś stary, niedołęga, albo, uczciwszy uszy, tchórz, płać walor na umundurowanie i na żołd miesięczny! Wnet stanie kompania strzelców.
— Łęczyczan zdrowie!
— Tych, którzy pod Łowiczem ramię w ramię z Frankami prali wroga na kwaśne jabłko!
— Słyszeliście? Już jednego Niemiaszka, burmistrza z Gołańczy, a drugiego Differta z Obrzycka rozstrzelali za to, że Prusakom ludzi wydali.
— Za poległych...