Strona:PL Stefan Żeromski - Popioły 01.djvu/303

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zbliżywszy się do niego ze drżeniem i przyjrzawszy mu się szczegółowo, zawołała do swej matki, pełna głębokiego zdumienia: Maman, c’est un homme! Przypatrywałem się więcej obyczajom demokratycznym i samym demokratom. Stroje dam! Józefina Buonaparte ubrana w tunikę grecką i coifféé en camée... Panie Tallien de Chateaurenaud, Adrienne de Cambis, de Creny... Te, jak Sapho de Mityléne, inne à la Cleopatra. I to wszystko w poczciwie sankiulockim miesiącu nivôse...
Sułkowski siedział w kącie sofy zamyślony.
— Byłem także — ciągnął Gintułt — w hotelu de la Chantereine.
— Bagatela!
— A tak. Podziwiałem z zachwytem salon z fryzami i malowidłami, wykonanemi przez uczniów David’a stylobates en plâtre sur les bas-reliefs przez de Moitte’a, meble w stylu greckim według de Percier’a... Nadzwyczajne! Zaręczyłbym, że ty sam, który dzieckiem bawiłeś się w Wersalu, na kolanach Maryi Antoniny, a chowałeś w młodości wśród przepychu dworów monarszych Europy, nie wiele widziałeś rzeczy bardziej przedziwnych. No i zrabowanych w sposób tak republikańsko-prostoduszny nie widziałeś tam na pewno. Les camées, les statues, les tableaux, les antiquités... Nadzwyczajnie!
— Mało mię to wszystko obchodziło dawniej i nic mię dziś nie interesuje.
— Jednak... dla tego... także prowadzi się wojny.
— Ja jej dla takiego celu nie prowadzę. Jako oficer niskiego stopnia nie mam prawa wstępu na te salony...