Strona:PL Stefan Żeromski - Ponad śnieg bielszym się stanę.pdf/26

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
IRENA

Za godzinę przyjedzie Olelkowicz! Kto go powstrzyma! Co go powstrzyma? Szaleństwo mię ogarnia. Pocóżem na to przystała, nieszczęśliwa! Kopyta koni brodzą w głębokiej wodzie... nie! Po mojem żywem ciele idą ostremi podkowami... (z szaleństwem) Za godzinę! Kto mnie, nieszczęsną, poratuje, kto mię obroni, kto mię przed tym człowiekiem zasłoni? Co mnie obroni? O Boże mój! (wychodzi.)

WINCENTY
(rzuca się za nią, lecz staje, jak wryty, przed zatrzaśniętemi drzwiami. Pozostaje tak długo w zamyśleniu. Nagle podnosi głowę, śmieje się radośnie raz, drugi i trzeci. Pędem wybiega.)
RUDOMSKA
(wchodzi, za nią Helena.)

Nie znasz jej, Helenko, tak dobrze, jak ja, i dlatego tak sądzisz. Z pozoru rzeczywiście wygląda to tak, jak mówiłaś przed chwilą, ale kto zna Irenę od dzieciństwa, kto ją prowadził za rękę przez tyle lat, jak ja, ten wie napewno, że wszystko się na dobre obróci i pójdzie doskonale. To są tylko pozory zewnętrzne.

HELENA

Gdy słyszę te zapewnienia, znowu szczęście wstępuje do mego serca.