Strona:PL Stefan Żeromski - Inter Arma.djvu/049

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zami Matejki i muzyką Szopena. Zawrotnie, ciemnemi polami niósł nas samochód, dwu fantastów, knujących wciąż tę samą «fantastyczną» myśl o zjednoczeniu ojczyzny. To samo znów, co byo w czasie wojny w Zakopanem za panowania Enkaenu, zegnało nas do kupy, choć każdy swojemi, upartemi oczyma na świat patrzy. Jedna fantazya naszego programu już się nam ziściła. Już tam w nocnej ciemności światełka daleko — daleko połyskujące, to Polska niepodległa, murowana, zjednoczona: to za Wisłą Tczew, Gniew, Grudziądz. Doświadczeni politycy, przemądrzali wodzowie mas ludzkich nie chcieli wówczas ani wiedzieć, ani słyszeć, ani nawet w swych statystykach podawać do wiadomości takich «fantazyj», jak Tczew, Gniew, Grudziądz. Na tydzień przed ową nocą widzieliśmy byli ziszczony romans poetów.
Z gościnnego domu państwa Kowalskich w Górkach (Gorken) pod samym Kwidzynem, gdzie wkrótce utworzyła się kwatera główna komitetu, udaliśmy się w drugą z kolei drogę, na południe, do Iławy (Deutsch Eylau). Zwiedziliśmy Prabuty i Susz, miasta zniemczone do gruntu, gdzie procent świadomych Polaków jest nieznaczny, aczkolwiek, jak gdzieindziej, na szyldach widnieją liczne polskie nazwiska. Parafia katolicka w Prabutach (Riesenburg) na kilka tysięcy ogółu wyznawców liczy mały stosunkowo odsetek Polaków, jednak nabożeństwo odprawia się po polsku w każdą drugą niedzielę. Świadczy to o zjawisku, które się już w Kwidzynie ujawniło na wiecu. Ludzie ubodzy, zahukani, podają się za Niemców z trwogi i konieczności życiowej, przyduszeni żelazną pięścią panów kraju,