Strona:PL Stefan Żeromski - Dzieje grzechu 02.djvu/251

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

główną i zasadniczą jest organizacya pracy i zaspokojenie potrzeb. Jeżeli praca będzie zorganizowana na Wzór dostojny i godny plemienia ludzkiego, to podział zysków i ich zużytkowanie jest sprawą pochodną, drugorzędną. Nawet dziś, czy parobcy pańscy zabijają, — aczkolwiek pan na każdym z nich zarabia dziennie jednego rubla, (a w niektórych, pszennych okolicach rubla i 25 kopiejek)? Podział zysków dokonywuje się w oczach wszystkich i sprawiedliwie. Nad tem czuwa komisya wewnętrzna z samych pracowników złożona i komisya zewnętrzna, złożona z kilku marzycieli, których kodeksem są »Kursa literatur słowiańskich« i artykuły z >Trybuny ludów«...
— Jakkolwiek bądź, ja osobiście nie jestem spokojny o życie owych agronomów i techników, gospodarujących na folwarkach...
— Życzę każdemu takiego zdrowia, jakiem się cieszą te chłopy! Każdy musi być oczywiście inżynierem, agronomem nie tylko z patentem, ale i kwalifikacyami, a im czerwieńszy ideowiec, tem lepiej, bo to gwarancya, że się sprawa nie dostała do rąk naszej szanownej filistryi. A czy nie lepiejby było dla naszej zrujnowanej szlachty, uczyć synów na takich oto instruktorów ludu, którzyby weszli w lud, stali się nim, przekazali mu kulturę polską, zanim on sam nową jej formę wynajdzie i rozwinie? Czy nie lepiej zostać na wsi, jako rolnik, niż rzucić lud na pastwę ciemnoty, a samemu zmykać między miejskie filistry i tam posłować, urzędować, wysługiwać się potencyom zawsze w imieniu ludu, a na jego karku?
— A cóż pałac? Jakże pałac wśród takiej idylli?