Strona:PL Stefan Żeromski - Dzieje grzechu 02.djvu/249

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

bezsens, materyał dla pożarów i umyślne siedlisko szkarlatyn, czyli w wieś polską, lecz rozrzucone wpobliżu drogi bitej. »Każdej rodzinie rola domowa pod opieką gminy«. Różnica między tem, co było, a tem co jest, nie da się prawie spostrzedz. Wszystko polega na tem, że zboże, wyprodukowane przez pracowników, nie należy do mnie, który do niego nie miałem minimalnego prawa, (z chrześcijańskiego punktu widzenia), lecz należy do tych, którzy je wypielęgnowali. Ziemie wszystkich folwarków, wraz ze wszystkiem, co na nich było, oddane zostały w wieczystą dzierżawę osiadłym na niej pracownikom. Czyste zyski idą na utrzymanie instytucyi majdańskich, szkół, szpitali, ochron, stanowiąc część dochodów tych instytucyi.
— Więc te falanstery, już sześć lat istnieją, czy tak?
— Nie wiem, czy to są falanstery. Sądzę, że są to instytucye, wynikłe z wielkich cierpień polskiego ducha, przypiekanego przez tyle lat głowniami, wyrwanemi z dymu pożarów, wyrosłe z samotnych łez wielkich poetów polskości, wydeptane przez bose nogi wygnańców na grudach i kamieniach długiej drogi sybirskiej i po twardych gościńcach obczyzny.
— Pięknie to powiedziane, w istocie. A nie obawia się szanowny pan, że kiedyś z powodu tychże instytucyi rozlać się mogą znowu kałuże krwi, gdy przyjdzie doba zatargu o podział zysków i gdy przyjdzie chwila, ważna chwila dziedziczenia? Ja uważam, że wszelkie gminne władanie ziemią ma w następstwie zależność, ucisk osoby, zdławienie energii, zabicie inicyatywy.