Strona:PL Stefan Żeromski - Dzieje grzechu 02.djvu/239

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

gubernii, gdzie parobcy nagradzani są najgorzej, rozmnażają się najobficiej.
— A to jest istotnie pociecha! Ośmnaście rubli rocznej pensyi, świnia w izbie, przeznaczonej dla dwu rodzin, ośmnaście godzin pracy w lecie na dobę i ta pociecha, że przynajmniej dzieci w bród! Nie, bądźmy już otwarci! Dla mnie owi zbrodniarze, podmawiający do strajku rolnego, byli prekursorami jutrzejszej ojczyzny, pracownikami sprawiedliwości. Nic to, że ich nazwano »hultajami i włóczęgami«. Za to im przyszłość odda, na co zasłużyli, kiedy nadużywającym urzędu pisarskiego na niekorzyść najuboższych rodaków a gwoli zysku bogaczów — przenigdy nie zapomni!
Bodzanta wstał ze swego miejsca i, przechodząc przez pokój śmiesznie nieotamowanymi krokami, zacierał ręce z nerwowym pośpiechem.
— Czy mógłbym prosić, — mówił pan Malinowski wyniośle i oczywiście zmieniając przedmiot rozmowy, — czy mógłbym prosić o rys zasady, według której urządzone zostały folwarki pańskie?
— Moje folwarki...
— Rozumiem...
— Nabrałem głębokiej odrazy do stanu posiadania kawałków ziemi, której nawet nie znam dokładnie, która mi jest zgoła niepotrzebna, podczas gdy ona straszliwie jest potrzebna setkom i tysiącom spragnionych. Ziemia należy do ludu. »Społeczność obowiązkom swoim wierna, prawo posiadania ziemi i każdej innej własności pracy tylko przyznaje«. To jest najświętsze słowo naszej konstytucyi, przypieczętowane pieczęciami krwi takich, jak Szymon Konarski. Nic tych słów z kodeksu