Strona:PL Stanisław Wyspiański - Lelewel.djvu/51

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

NIEMOJOWSKI.

Lice panu zbladło, —
Prometeju! — masz oto chóry Okeanid! —

LELEWEL.

To moi! ha szaleńcy — … ta noc, — .... — już przepadło

GŁOSY. (równoczesne w korytarzu)

Dalibóg że uciekli, uciekli przed nami,
jako tchórze; — my teraz jesteśmy panami!
Przepatrzeć sale, szybko, może gdzie ukryty,
może gdzie jest zamkniony. — Chodźcie, oto sala
posiedzeń pusta; — a! los nam pozwala
już odnaleść. Jest tutaj! jest nasz prezes drogi!

NIEMOJOWSKI. (wychodzi)
LELEWEL. (stoi znieruchomiony)

(wpada tłum klubowców na salę)

GŁOSY.

Niech żyje pan Lelewel! ... idziesz, idziesz z nami,
— rząd rozburzym, klub górą. — Książe będzie zgładzon!
Idziesz z nami — hej w górę, niech będzie podsadzon
pan Lelewel, — hej w górę

LELEWEL.

Ha, wy szaleńcy

GŁOSY.

Z tobą i ty z nami
klub zwycięża — naród pęty zrywa
ty z nami! — czy się wahasz?

LELEWEL.

Ha, szał mię porywa
(śpiew Marsylianki w korytarzu)

ŚPIEW

L’amour sacrè de la patrie
conduit soutiens nos bras
vengeurs!