Strona:PL Stanisław Wyspiański - Lelewel.djvu/41

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

NIEMOJOWSKI.

Potrzeba walki serc, — cordialis iter
praedicitur, — mówiłeś pan sam wprzódy —

KSIĄŻE ADAM.

Czuję
żal, panie Lelewelu, do Was, to okrutnie;
ale pono pan teraz skorszy do zgodności.
Daj pan rękę, — (wyciąga rękę)
my się zrozumieć musim.

LELEWEL. (milczy)
KSIĄŻE ADAM.

Wiele złości
rozdziela nas; — to zazdrość cudza, obca, podła,
która się staje rozkopem wśród nas, która dzieli; —
panie, pan jesteś klubista, ja cenię,
ja rozumiem, — przewiduję to pańskie marzenie
piękne, — ale, panie, tu kraj potrzebuje
człowieka! . . . . . . . . — to wrzenie
serc,
woła o ton najwyższy, —
pan dziwnie działasz na umysły.

LELEWEL.

Szkoda,
że stoję jeno sam, — a w koło harpie —
nikt nie rozumie mnie, — książe, —
mną szarpie
bojaźń . . . .

KSIĄŻE ADAM.

Bojaźń? Pozwól pan mówić.
Słowa określą stan dusz, stan tych dążeń.
Pan jest istny czarodziej . . . .

NIEMOJOWSKI. (do Barzykowskiego w rozmowie)

Wiedz, że tu się święci
rzecz wspaniała, rzecz cudna, jeśli tylko książe