Strona:PL Stanisław Wyspiański-Noc listopadowa.djvu/099

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.


SZWADRON WOJSKA
(wchodzi do salonu)
W. KSIĄŻE
(komenderuje)

Stać tam!

JOANNA

Wydaj rozkazy!

W. KSIĄŻE

Polska czarownico.
Któż to piekielnym ogniem ogrzał twoje lico?
Nadzieja! Węże, żmije w oczach twych się prężą.
Ty może myślisz że oni.....

JOANNA

Zwyciężą!

W. KSIĄŻE

Polska,.... ty polska krwi, przeklęta jędzo!
Ty myślisz może, że oni mnie.....

JOANNA

Wypędzą!!

W. KSIĄŻE

Ha! —

(biegnie ku niej)
(by uderzyć ręką)
JOANNA
(mdleję)
(opadając na ręce panien)
W. KSIĄŻE

Vraiment, — c’est une dame.
Je deviens Polonais, — i chcę bić, jak cham.

KURUTA
(salutując)