Przejdź do zawartości

Strona:PL Stanisław Tomasz Nowakowski - Kapitan Scott.pdf/54

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

cą się śmierć. Ryzykowaliśmy, świadomie, wiedząc, na co idziemy. Wszystko było nam przeciwne. Jednakże nie mamy powodu do skarg i tylko dziękujemy woli Opatrzności, iż dała nam siły walczyć i wypełnić to, co było w naszej mocy.
„Jeżeli sądzono nam było oddać życie dla dobra ojczyzny, to zwracam się z prośbą, tylko z prośbą, do swych rodaków, by zabezpieczyli los tych bliskich nam ludzi, dla których byliśmy podporą. Gdybym żył dłużej, to opowiedziałbym o tych strasznych cierpieniach, o tej wytrzymałości i męstwie mych towarzyszy podróży, opowiedziałbym tak, iż bezwątpienia poruszyłoby się serce śnieżna pustynia. Ocalenie było niedaleko, skostniałe ciała dopowiedzą wam resztę o nas, lecz naprawdę, taki wielki i bogaty naród, jak nasz, powinien w należytym stopniu zabezpieczyć los tych naszych bliskich, którym nas zabraknie, a którzy potrzebowali naszej pomocy. 25-go marca 1912 roku. Robert Scott“.
Scott dumnie i twórczo żył, bohatersko umarł. „Był to, powiada Markham, jeden z najpiękniejszych charakterów, jaki świat wydał w naszem pokoleniu“. Czytając o smutnym losie kapitana Scotta i jego towarzyszy, jedni mogą ubolewać nad przed-