Strona:PL Stanisław Przybyszewski-Szopen a Naród.djvu/040

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i z największą świętością na udry idzie, a jeżeli pojawi się śmiech, to ten straszny, męczeński chłopca spartańskiego, co lisa ukradł.
Lis mu nagie ciało rozszarpuje, pokazać go nie może i śmieje się, śmieje — a tak męczeńsko, tak wytwornie jedyny Szopen śmiać się umiał.