Strona:PL Stanisław Przybyszewski-Dla szczęścia.djvu/029

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.


AKT DRUGI.

Dzień później. Ten sam pokój, co w pierwszym akcie. Zmrok coraz gęstszy; na kanapie siedzi Zdżarski i pali papierosa. Przed nim na stole kilka flaszek piwa. Helena do połowy zwrócona do Zdżarskiego, patrzy w okno. Po odsłonięciu kurtyny przez chwilę zupełna cisza.

SCENA PIERWSZA.
HELENA, ZDŻARSKI.

ZDŻARSKI (kaszle. Długa pauza). Dziwny nastrój w tym pokoju. Jesień. Jesień. Niedługo zaczną się deszcze. A to straszna rzecz, gdy deszcz całymi dniami na szybach jęczy.
HELENA (nie odpowiada).
ZDŻARSKI (po chwili). Że też Stefana tak długo nie widać!
HELENA (śmieje się cicho). Pewno też tak rychło nie przyjdzie.
ZDŻARSKI. Panna Agrelli przyjeżdża zatem z pewnością jutro.
HELENA. Podobno.
ZDŻARSKI. No i co pani zamyśla robić.
HELENA. Ja? (śmieje się błędnie). Ja? nic, nic... czekam, aż się wszystko skończy!... Jestem tak spokojna... Ja tylko czekam, czekam... A potem — no! niech będą szczęśliwi. On ją kocha, a ona jego chyba też kocha; dlaczegóżby go nie miała kochać?...
ZDŻARSKI (śmieje się szyderczo). Ona? Kocha? He, he!...