binacje znaczeń, subjektywna wieloznaczność słów i działań, czyli różnorodność kompleksów znaczeniowych prywatnych zmniejsza się i sprowadza do cech ich wspólnych u wszystkich. Stosuje się to nawet do słów nie posiadających znaczeń określonych.
Operowanie podświadomością ogólnie, bardzo zresztą wątpliwe co do urzeczywistnienia, sprowadziłoby tylko chaos, rozbiłoby jedność scenicznego stawania się. Dlatego wątpię, aby teorja »przeżywań« mogła być płodna w dobre rezultaty w stosunku do sztuk formalnych i ich formalnego wystawienia. Niebezpieczeństwo zrobienia z nich nonsensowych, realistycznych »bujd« byłoby zbyt wielkie, gdybyśmy wszystko chcieli w nich tak przeżywać, jak w sztukach realistycznych. Moglibyśmy jeszcze sztukę o nielogicznościach życiowych rozłożyć na części, w których logika byłaby zachowana. Ale co zrobić z »przejściami«? Bez ogólnej formalnej idei wystawienia zamieniłaby się sztuka taka na szereg, niezwiązanych ze sobą realistycznych kawałków, których: n. p. działania nieokreślone, połączone z wypowiedzeniami bez związku, byłyby pauzami, których żadna imitacja podświadomego przeżywania wypełnićby nie zdołała. Sztuka nie miałaby jednego, jednolitego ujęcia formy, nie byłaby jednością, przestałaby być formalną konstrukcją, czyli nie byłaby piękna w całości.
Jeszcze jedną kwestją byłaby sprawa dekoracji i grupowania się figur. To ostatnie idealnie przeprowadzone zostało w III-cim akcie »Tumora Mózgowicza«. Podobnie jak zdania powinny być wypowiadane z idealną dykcją, z wydobyciem wartości samych wyrazów, bez tego zamieszania życiowego, którego imitacje tak często widzi się na scenie w sztukach realistycznych, tak samo zgrupowanie figur powinno nie być życiowoprzypadkowe, tylko w związku z dekoracją takie, aby całość obrazu, możliwie w każdym momencie przed-
Strona:PL Stanisław Ignacy Witkiewicz-Teatr.djvu/191
Wygląd
Ta strona została przepisana.