Strona:PL Stanisław Ignacy Witkiewicz-Pożegnanie jesieni.djvu/79

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mu, który, za cenę użyteczności, dopuszcza wszelką bzdurę do rangi prawdy. Nie mówię też o całej masie przyczynków i „niedoczynków“. Wiemy, że pogląd fizyczny jest w gruncie rzeczy statystycznym, że nie daje nam objektywnej prawdy, nie mogąc życia wyrazić w swoich terminach — jest tylko wtłoczeniem rzeczywistości, z pewnem przybliżeniem, w schemat najdogodniejszy w danym punkcie rozwoju matematycznej fikcji. Przybliżenie to osiągnęło dziś maximum w teorji Einsteina i wątpię, aby poszło dalej. Pogląd fizyczny jest konieczny, to inna rzecz, ale konieczny wogóle, a nie w tej, czy w innej swojej postaci. Ale stosuje się prawie — powtarzam: prawie absolutnie! — tylko do kompleksów rzeczywistości bardzo różnego rzędu wielkości w stosunku do nas: w astronomji i budowie materji jest na swojem miejscu; a każdy dowolny ruch jakiejś żywej istoty przeczy całej fizyce.
— A jak definjuje ksiądz rzeczywistość? — spytała Hela z perfidną minką. — Czy może teorja wielości rzeczywistości Leona Chwistka...
— Nie wspominaj nawet tego monstrum. Rzeczywistość jest jedna: jest nią zbiór wszystkich jakości aktualnych i byłych — czyli wspomnień, w trwaniach wszystkich indywiduów w danej różniczce czasu. Chwistek albo nazwał poglądy rzeczywistościami — ale wtedy, jeśli nie przyjmie się poglądów koniecznych, można otrzymać nieskończoność rzeczywistości — albo poprostu koncepcja jego jest zupełnie niezrozumiała i kwalifikuje się do sfery sztuki. Jako logika uznaję go, jako filozofa — nie. Otóż: wielkie problemy w nauce są wyczerpane, poza bijologją, która, w postaci bardzo naiwnych koncepcji, walić będzie o mur głową, to znaczy beznadziejnie starać się opisać bez reszty życie w obrębie mechanizmu, podczas gdy witalizm błąkać się może w dowolnościach à la Bergson, nie przekraczając pewnej granicy ścisłości — nowych pojęć koniecznych