Strona:PL Stanisław Ignacy Witkiewicz-Pożegnanie jesieni.djvu/399

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wścieklejszego byka muszą być niestety ograniczone — „eine Transcendentale Gesetzmässigkeit“ — trudno. A do tego duch Zosi... A więc przybył do towarzystwa pewien grek: Lykon Multiflakopulo, wywodzący się od jednego z wodzów Aleksandra Wielkiego; jakiś rosyjski kniaź Grubenberg-Zamuchasranskij, wesoły amerykański miljoner Robert Beedle i włoski markiz Luigi Trampolini-Pempi. Do tego kobiety białe tak okropne, że... Na tle znajomości rozmów w Apura, można sobie wyobrazić jakie rozmówki odbywały się teraz między kochankami. Hela była prawie na granicy ostrego obłędu. Mówiła rzeczy ścinające białko i rozkładające poprostu hemoglobinę, wytwarzające toksyny, zdolne zabić megatherium Cuvier’a — kobry zazdrościłyby jadu jej słowom, gdyby mogły słyszeć ją, gdy przekonywała kochanka o duchowej wyżynie, która czekała ich potem — ale kiedy? — gdzie miały się skończyć wreszcie potworności, a zacząć cud? Granice uciekały w krwawą mgłę jej niesytej wyobraźni, w piekielny opar złośliwej, sprośnej warjacji. Zaczynał się znany z procesów kolonistów okrutny „bzik tropikalny“: upał, pieprz, alkohol, bezkarność i narkotyki — oto są przyczyny tej choroby. Aż wreszcie Atanazy przestał się nawet męczyć tem wszystkiem — zapadł w stan chronicznego „stuporu“. Chodząc samotnie wolnym krokiem starca po okolicznych górach, myślał coraz częściej o ucieczce. Hela wypłacała mu stałą pensję na osobiste wydatki — na jego żądanie bardzo skromną. Tylko wspólne przeżycia opłacane były bez rachunku. Od pewnego czasu robił Atanazy oszczędności i w ten sposób „uciułał“ (cóż za ohydne rzeczy!) pewną „sumkę“, za którą, nawet I-szą klasą, mógł wrócić do Europy. Tropikalny klimat i nawet w tych warunkach pejzaż męczyły go jak okropny koszmar. Już nie mógł znieść ciągłego upału, chininy i moskitów, a do tego tamto... Praca o metafizyce społecznej leżała już od paru tygodni odłogiem. Boże! W jakże