Strona:PL Stanisław Ignacy Witkiewicz-Pożegnanie jesieni.djvu/290

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Ale nie był to moment odpowiedni dla pracy twórczej. Ludzi ogarnął szał wyzwalania się. Nie chcieli pracować, tylko brać i używać.
Atanazy cierpiał coraz straszliwiej. Dla Zosi miał litość bez granic i tęsknił do niej czasem, siedząc tuż obok niej, albo nawet leżąc z nią w łóżku. Tęsknił za tą, którą była dla niego dawniej. Widział tamto życie: ciche szczęście, pisanie tak zwanego „dzieła filozoficznego“, z poczuciem niezależności od kryterjów najwyższych i sądów mędrców oficjalnych, spokojne, umiarkowane „życie płciowe“, pozbawione niesamowitej rozkoszy perwersyjnych dodatków i małe zadowoleńko z siebie i innych i kto wie czy nie drobne świństewka i zdrady żony i samego siebie na niewielką skalę. Nie było tu miejsca na żaden wyższy pogląd życiowy, implikujący poświęcenie, dążenie do doskonałości, do absolutnej dobroci — te „rzeczy“ przesuwały się czasem, jak odległe góry za uciekającym w dal horyzontem — stanowiły nigdy nie zaktualizowane tło niemożliwości. Zosia wchodziła raczej w tę sferę absolutnej etyki: z kompromisowej, pół-dziewiczej panienki, na tle stanu „odmiennego“, odmiennego też od dotychczas jej znanych, przetwarzała się w fanatyczną samicę-matkę-żonę, a wszystko to nie było pierwotne i zabawne, tylko raczej ponure i wyrozumowane, przyczem miłość jej do Atanazego wzrastała stale i ciągle i dochodziła do złowrogich, męczących rozmiarów. Często teraz mówiła z Łohoyskim o problemie etyki absolutnej, którego znieść nie mógł Atanazy, wierząc w swoją teorję względności, implikującą tylko pojęcie stosunku indywiduum do gatunku i społeczeństwa. Jędrek, pod wpływem zerwania z kokainą stał się powoli bardziej zrównoważonym i zaczął pracować nad sobą: czytał biblję i etykę Spinozy, naprzemian z średniowiecznymi mistykami i Krytyką Praktycznego Rozumu Kanta, co nie przeszkadzało mu szukać wyższych form przyjaźni między zdegenerowa-