wiada dzikie rzeczy o przodkach swych i, co najdziwniejsze, wszyscy prawdziwi panowie wierzą mu i traktują, przynajmniej pozornie, jak równego sobie. Może się tam który czasem uśmiechnie pod wąsem, lub o ile takowego nie ma, poprostu staropolskim zwyczajem w kułak, ale naogół Dziedzierski ma wrażenie, że jest wielkim panem, a o to właśnie chodzi. Lubię czasami prawdziwych wielkich panów — nie jestem arystokratycznym snobem — chyba może un tout petit bout de soupçon, jak każdy zresztą bezpióry dwunóg — ale w prawdziwie wielkich panach jest coś sympatycznego, coś paleontologicznego — tego się nie da w krótkim szkicu adekwatnie wyrazić. Ale bądźcobądź byli oni czemś kiedyś i jako tacy mają bezwzględnie inny odcień niż ci, których przodkowie niczem nigdy nie byli, tylko miazgą, na której wyrastały tamte kwiatki. Nie można odmówić arystokracji pewnych specyficznych właściwości, bo się wpada w przesadę i popełnia się niesprawiedliwość. Tak jak nie można powiedzieć, że byle kundel jest to samo, co bardzo rasowy taks, czy San-Bernard; taksamo nie można twierdzić, że jakiś książę, a Ciumpała to jedno. Chodzi o to tylko — jeśli już jesteśmy w tych nieistotnych sferach i problemach — aby byle kundel nie udawał prawdziwie rasowego bydlęcia. Uwagi te mogą się wydać niektórym nie na czasie. Nieprawda. Właśnie teraz, gdy mamy republikę i gdy zniesiono oficjalnie przywileje i tytuły, ogarnął wielu ludzi, nawet tych, którzy przedtem nigdy się podobnemi głupstwami nie zajmowali, jakiś niepokój
Strona:PL Stanisław Ignacy Witkiewicz-Nikotyna Alkohol Kokaina Peyotl Morfina Eter.djvu/185
Wygląd