Strona:PL Stanisław Brzozowski - Pamiętnik.djvu/160

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

wszystkiego — rozpaczliwą. Jej myśli, to co ona mówi, wnętrze jej odbijające się w słowach, odruchach — robią wrażenie nagiej zwartej ściany, która idzie — idzie wprost na nas; jest to jakby grób, który wali się na nas. Po pewnym czasie jest się już zahypnotyzowanym, zdolność oporu zostaje zmniejszona; wszystko, co jest w nas chęcią życia, interesem życiowym staje się w naszych oczach winą: szukamy usprawiedliwienia dla każdego czynnego ciągnącego nas ku życiu, poznawaniu, tworzeniu stanu duszy. Nigdy nie wyleczę się z tego, co wytworzył, wyziębił, zniszczył we mnie wpływ Matki. Charakteryzuje to ***, że chciał on pisać do Matki ponieważ, »on miał na nią pewien wpływ«. Rzeczywiście nieraz myślę z uczuciem składającem się ze zdumienia, niedowierzania, prawie strachu o tem, jak właściwie myślą pewni ludzie. Na pewnym poziomie lekkomyślność staje się czemś prawie tajemniczem. *** — wpływ na moją matkę! Istotnie. I *** chce pisać dramaty: w samej rzeczy tu stwierdza on głębokość swego widzenia charakterów. Kiedyś, gdy te słowa będą czytane, *** będzie widział w nich moją przewrotność — niesłusznie. Nie mamy prawa narzucać ludziom naszych odrębności intelektualnych — ale mam prawo i ja przecież do swobody zostania z sobą, do widzenia i nazywania rzeczy. Ale umysł jest zawsze banitą, »hors de lui« *** może z całą naiwnością ignorować całe warstwy wypracowanych myśli, trwałych uczuć, właściwości woli