Strona:PL Stanisław Brzozowski - Pamiętnik.djvu/144

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

to właśnie niezaspokojoność, bezwzględność, nieustraszoność dążenia do prawdy.
Trzeba ignorować — ignorować jakby nigdy nie istniał ów brzuchomówczy, świegotliwy element Tersytowski. Trzeba coraz pogłębiać fundamenty i coraz wyżej wznosić wały, mury, palisady i strażnice.
Być samym. Bez chęci nawet i żalu, by było inaczej. Nie polemizować. Pisać w stylu konstatowania i kształtowania rzeczywistości, zupełnie nie dostrzegając Biegeleiseniady, Irzykowszczyzny, Zofii Nałkowskiej i tutti quanti.



Naturalnie, *** nie wytrzymał i sprowadził sobie Weiningera[1]. Po co, naprawdę, tym wszystkim dyletantom życia — filozofia. I te frazesy, te niepowstrzymane potoki frazesów. Boże, daj mi wzmacniać dnia każdego moją biedną wolę.



Nie daj się zahypnotyzować, że prace twoje są bezużyteczne, że nikogo nie obchodzą, nie trać z oczu, że tylko wielka systematyczność, tylko nagromadzenie wielkiego materyału konkretnego i opracowywanie go zawsze z punktu widzenia, z jakiego jest on dla ciebie ważnym i interesującym, może zapewnić znaczenie i zdolność trwania, oraz rozwoju twoim studyom. Cóż stąd,

  1. O Weiningerze, autorze głośnej w owych czasach książki „Płeć i charakter“ zamierzał Brzozowski pisać studyum dla wydawnictwa „Literatura i sztuka“ (nakładem p. Hasklera) w Stanisławowie. Wspominał o tem w jednym z listów w maju 1910 r. napomykając i o samym autorze, którego dzieło, dość krytycznie się o niem wyrażając, wówczas byłem zmuszony tłumaczyć:
    »Co do Weiningera współczuję Wam tem bardziej, że ja temi czasy zajmować się nim muszę dla Hasklera, który sobie wybrał go z podanych tematów: ale inna to rzecz pisać o nim, a inna tłumaczyć i to istotnie robota ciężka, chociaż ja właściwie mniej surowo niż Wy samego Weinigera oceniam, a przekład książki może w każdym razie wzmoże trochę i u nas zainteresowanie filozoficzne«.