Strona:PL Stanisław Brzozowski - Pamiętnik.djvu/119

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

chciałby być wyzwolony przez wrażenie, w fakcie, dla tego jest on obrzędowcem i sakramentalnym, nie w szerokiem i silnem, lecz raczej w ironicznem i żałosnem, pomniejszającem go znaczeniu. Jest woń krwi w kielichu i w ofierze jego bogom jest zła wola, nic dziwnego, że tego rodzaju człowiek mógł upatrywać, a nawet znaleźć młodość w cyrenie.
Ale ty, który to rozumiesz i śmiesz go sądzić. Czem sam ty jesteś? Już ci nie przychodzi nawet pod pióro — cóż mówić o sumieniu czystem. Szukający jęcząc — cherche en gémissant — to nie prowadzi nigdzie. Szydź wędrowcze. Masz w sobie odpowiedź i wiesz to, ale tj. враги человѣка домашніе его on sam jako subjekt-objekt swych rodzimych sentymentów, jako tchórzliwa litość, by dusza nie dostała kataru.
Ach, mój Boże, mój Boże, jeszcze mam możliwość w sobie, jeszcze wolno mi mieć nadzieję.


18. I.
Skąd czerpią życie postacie stworzone przez poetów i powieściopisarzy. Rozmawialiśmy o tem z Ortwinem we Florencyi. Mój Boże, jakbym pragnął móc wyjść i spotkać się z nim, z Irzykowskim i zasiąść w jakiejś kawiarni, którą wnet przysłoni z przed oczu dym myśli, gęstszy, niż papierosów i cygar, wchłaniający gwar wraz z twarzami, szczelny, panujący podnieceniem. Ale mniej-