Strona:PL Stanisław Brzozowski - Legenda Młodej Polski.djvu/189

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

sam dla siebie tworzyć życie, nie otrzymywać go z góry; jako na zdobycz własną, patrzy on na nie, jako na swe wydarte pozaludzkiemu, żelaznemu światu prawo„ Nie zasługa już i nie łaska, w każdym razie nie odpowiedź na czysto psychiczne sposoby dosłużenia się; nie, coś wydartego siłą, wolą ludzką, coś, czego nie byłoby bez człowieka, — oto jak określa się dziś życie. I w ten to proces wpada nowoczesny Hamlet i zapewnia, że nic, co jest ludzkiem, nie jest rzetelną zasługą, że aby żyć naprawdę, żyć tak, jak to czyni on — Hamlet — trzeba nie kalać się żadnym przymusem, żadnem zetknięciem duszy z tem, co nią nie jest. I Hamlet z litością spogląda na szamocących się robotników: — dlaczegóż nie mówią tym ludziom o jaźni, mogliby żyć tak, jak ja, swobodnie jak ja. Czy nie słyszeliśmy tych Hamletów, czy nie zabierają oni do dziś dnia głosu, coraz pewniejsi, że żadna z form mieszczańskiego, urzędniczego etc. życia, — żadna stała karyera — zasługą nie są, nie wytrzymują tej miary, jaką oni stosować chcą wobec rzetelnych zasług. Nie wiedzą, że stała się rzecz, co najmniej tak dziwna, jak ta, którą zwiastował Zaratustra. Oto niema już ś. p. zasługi. Nikt nie prowadzi książek służbowych człowieka; nikt, jak tylko on sam w bardzo rzeczywistym podkładzie własnego swego życia: biologiczno-technicznej, ekonomiczno-prawnej jego istocie, że kto nie tworzy rzeczy nowych, zdolnych żyć — ten nie zasługuje już zaiste na nic, bo to jedno tylko jest, co tworzy dla siebie w sobie i poza sobą sam człowiek. Nie zasługa już, spływająca nań z nadziemskiej dziedziny, ale ta rzecz tutejsza, święcie ludzka: prawo. Tak i nie inaczej — ale nie ma istoty dalszej od zrozumienia prawa, niż wykolejony, zbuntowany