Strona:PL Stanisław Brzozowski - Legenda Młodej Polski.djvu/075

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

stwem na duszy narodu popełnianem. Choćby stu Makowskich życiem przypłacić miało zuchwałą chęć wzniecenia ognia Prometeuszowego w kapłańskiej szacie — nie uczyni to arcybiskupa Popiela ojcem ojczyzny, chociażdy noc ciemnoty, którą roztacza kościół nad naszem włościaństwem, stała się jeszcze ciemniejszą, nie stanie się kościół ten życie budzącem słońcem. Nie — zaiste nie — ale pozostanie wrogiem i przeszkodą. I nie stanie się literatura Tarnowskiego pomnikiem duszy narodowej, chociażby istotnie liczba zmarnowanych, zaprzepaszczonych duchów i dzieł polskich dzięki niej wzrosła w trójnasób. I chociażby ostatni egzemplarz dzieł Hoene Wrońskiego miał zbutwieć — nie uczyni to wydawania przez Akademię krakowską bizantyńskich ojców kościoła pożytecznem przedsięwzięciem tak, jak nie sprawiłoby nawet ostateczne zaginienie Króla Ducha lub rzadkich druków Norwida żadnych zmian w poetyckiej wartości dzieł zgasłej Deotymy. Tak bowiem już jest, że nawet protest ostatecznego nędzarza nie zawiesi działania praw Newtonowskich, jeżeli są prawdą. Żadna moc na świecie i żadne politowanie nie zmieni złośliwego nowotworu w pożyteczny organ, nie uczyni z postępowego paraliżu drogi wiodącej do doskonałości psychicznej i cielesnej. Żadna na świecie moc nie sprawi, aby trwałem i zdolnem do życia stało się to, co żyć nie jest w stanie: naród, który upierałby się czynić tradycyę swą z tego, co jest chorobą myśli i woli, który przechowałby wszystko, co samo przez się rozpada i o zapomnienie woła, naród, któryby przez pietyzm czynił z pamięci swej archiwum absurdu, sam stałby się absurdem. Śmiecie nawet w muzeum przechowane nie staje się cenną rzeczą, co w momencie narodzin du-