Strona:PL Stanisław Brzozowski - Legenda Młodej Polski.djvu/073

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

I wiecznie i wiecznie ci, co przeżyli wszystkie nieszczęścia i niczego się z nich nie nauczyli, domagają się, aby w imię tej niedoli, którą wraz z innymi gotowali, być dla nich, dla wszystkich, dla samych siebie wyrozumiałym. Ci, co żyją z tłumienia myśli polskiej, protestują, gdy idzie ona naprzód w ostrej, śmiałej, żywej samokrytyce, siebie samej nie szczędząc. U nas lichy dziennikarski skryba, żyjący z wykrzywiania i wykoślawiania myśli twórczej, powołuje się na majestat cierpienia narodowego, gdy się dowodzi mu, że i on i jemu podobni są jednym z ciężarów, które zmagający się z wrogim nurtem pływak — myśl polska, pozawieszane ma u nóg i rąk. Nie, żadne na świecie kazamaty, żadna szkoła apuchtinowska nie sprawi, aby fałsz, świadomie i celowo nieraz ręką polską pisany fałsz stał się prawdą, żaden ucisk nie uczyni eksploatowanego zyskownie nieuctwa zasługą obywatelską. Pisarze, którzy byliby tłumicielami ducha w najszczęśliwszem społeczeństwie, — nie stają się dzięki stanowi wojennemu pożałowania godnemi ofiarami u nas, zwłaszcza, jeżeli swą pracę pisarską, swoje pełne dobrych intencyi partactwo, umieją w sposób zdumiewająco roztropny wyzyskać i sprzedać. Nie, po stokroć nie, w najnieszczęśliwszym narodzie nieuk nie staje się powołanym przewodnikiem — żaden jenerał Skałłon i oberpolicmajster Meyer nie są w stanie uczynić pochwały godnem pisania o filozofii przez ludzi, nie mających o niej pojęcia, o literaturze przez ludzi, którzy może ze względu na smutny nasz stan karyery urzędniczej nie zrobili — ale pomimo to gustu do swobodnej pracy myśli, do bezinteresownego życia, ducha nie nabrali. Są pisarze, których można by nawet ukrzyżować, nie czyniąc przez to prac ich godnemi czytania — ale