den naród, świadomy swego dziejowego posłannictwa, pomiatać bez jak najżywszego oburzenia nie pozwoli.
Kiedy więc Mickiewicz pisał Grażynę i Wallenroda, nie o Prusach, nie o skromnych i potulnych wtedy Niemcach myślał, nie przeciw nim chciał nas zszeregować w zwarty i spoisty legjon, nie niemiecki bowiem miecz Damoklesa wisiał wtedy nad Polską, nie niemieckie zapożyczone od Brennusa słowa „biada zwyciężonym“ (vae victis) dźwięczały podtenczas w naszych uszach.
Czy przewidywał on, że w kilkanaście już lat po jego śmierci, wszystko co o stosunku ich dawnym nie do nas w poematach tych wypowiedział, zastosowane do nas być może, że rada, którą nie nam udzielał, wcielona przez nas w życie, zabezpieczyć już nas samych może od doszczętnej przez nich zagłady.
Czy przewidywał?