niego spadkobiercy. Najchętniej postąpiłbym tak z mojemi majątkami i domami, lecz, niestety, prawo jest temu przeciwne i muszą one znaleźć się w ręku tego, w czyim najmniej pragnąłbym je widzieć. Bo, dziedziczy po mnie mój siostrzeniec, hrabia Olgierd Wazgird, człowiek jak najgorszych skłonności, wyzuty z czci i wiary...
— Wazgird! — wykrzyknął zdumiony detektyw. — Więc to on był tym tajemniczym siostrzeńcem, baronem X. Spychał on na nieistniejącą osobę, to co się tyczyło jego samego!
Marysieńka również pokręciła główką, lecz wnet czytała dalej.
„Człowiek wyzuty z czci i wiary — brzmiały słowa dziwnego listu — który, gdyby mógł, przyśpieszyłby moją śmierć! Jest on synem mojej zmarłej jedynej siostry, lecz prócz niego mam dalszego krewniaka, ciotecznego bratanka. Chłopiec to uczciwy i przyzwoity, którego nazwisko brzmi Jerzy Gozdecki, i który nigdy nie zaznaczył, że mu zależy na moim majątku. Wychowywałem go i opiekowałem się nim początkowo, lecz gdy miał lat osiemnaście, t.j. przed dwunastu laty — uciekł z mego domu, nie wiadomo dlaczego, po gwałtownej scenie, — twierdząc, że mam za przykry dlań charakter. Byłem oburzony, lecz później doszedłem do przekonania, że może istotnie postępowałem z nim za szorstko. Od tej pory nie widziałem go nigdy, nawet listownie nie zwracał się do mnie. Dochodziły mnie tylko słuchy, że ciężko pracuje na swe utrzymanie, a chcąc zaznaczyć, że zerwał z naszą rodziną, nawet zmienił nazwisko. Trawią mnie dziś wyrzuty sumienia, że może przezemnie nie zajął on stanowiska, jakie powinien był zająć. Jemu więc pragnę przekazać tę fortunę, a Ty, Tadeuszu, odszukaj Jerzego Gozdeckiego.
Pohorecka przerwała na chwilę odczytywanie listu. Wzrok jej błądził po twarzach Gwiżdża i Dena.
— Gozdecki? Jerzy Gozdecki? — zaciekawienie zarysowało się na jej twarzyczce. — Kto to taki? Nie słyszał pan, panie Gwiżdż?
Również i detektyw wpijał się wzrokiem w twarz byłego sekretarza Wazgirda. Ten uśmiechnął się dziwnie.
— Chcecie wiedzieć — rzekł — kim jest Jerzy Gozdecki? Stoi on tu, przed wami, we własnej osobie!
Strona:PL Stanisław Antoni Wotowski - Wiedźma.djvu/189
Wygląd
Ta strona została skorygowana.