Strona:PL Stęczyński-Tatry w dwudziestu czterech obrazach.djvu/230

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Które po okolicznych narabował panach,
Gdy wojskiem z Siedmiogrodu tłukł się po ich łanach!
Bezpiecznie w owym zamku rządził i panował,
I mięko wśród muzyki i śpiewów ucztował. —
Późniéj ten zamek hrabia Zichi ponaprawiał,
W którym nie jeden Cesarz i Król się zabawiał;
A dziwiąc się budowie mocnéj i sędziwéj,
Szczycił się że ją posiadł, i żył w niéj szczęśliwy!...
A przy tylu wspomnieniach z ubiegłéj przeszłości,
Zamek ten w granitowéj swojéj wytrwałości,
Z okien swych najpiękniejszych dostarcza obrazów
I uniesień, dla których braknie ci wyrazów!
Zadumasz się i patrzyć będziesz zachwycony,
Szczęśliwy! ale w szczęściu swém nienasycony!!
A dzwonek rozlewając głos po okolicy,
Wzywając do modlitwy na zamku w kaplicy,
Przyczyni się nie mało do twego wrażenia,
Że wymkną się z twych piersi pobożne westchnienia...
A skalista posada tak jest okazała,
Że jéj żadna nie może wyrównać pochwała.
Kamienie na kamieniach prostopadle stoją,
Groźne swoje oblicze w czystéj Arwie poją!
A ty widząc to wszystko w największym zachwycie,
Zda ci się iż radością przedłużasz swe życie,
Że taką starożytność z swém uszanowaniem
Miałeś zaszczyt oglądać i uczcić dumaniem. —
Przewodnik ci zaś dalsze pokazując góry,
Powiada: „Tam, Panosku! Grabinowe-dziury,
„Co pół mili szérokie i długie pół mili,
„Gdzie często coś kwiliło, teraz nic nie kwili;
„Tam tylko po drabinie z trudnością się wchodzi,
„Gdzie smok z okiem ognistém z długą szyją chodzi —