Strona:PL Stęczyński-Tatry w dwudziestu czterech obrazach.djvu/226

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Nad któremi gdzieniegdzie czarna jodła stoi,
Do któréj tylko orzeł zbliżyć się nie boi.
A na wiérzchu tych opok zamek zasiadł mężnie,
Od początku swojego trzyma się potężnie;
Trzy razy na około murem otoczony,
A każdy mur jest mocną bramą opatrzony;
I jeden nad drugiego tak dobrze wystaje,
Że wyraźnie zdaleka spostrzegać się daje.
Niżéj przy boku skały w ciasném położeniu
Leży druga część zamku na skał pochyleniu,
Umocniona podobnie jak piérwsza, murami,
Bramami i kutemi w kamieniu schodami.
Jest to podziw natury i sztuki człowieka!
Lecz starożytność zamku ważna i daleka;
Który powstał w tych czasach, kiedy jeszcze hordy
Zamącały nam pokój i czyniły mordy;
Gdy ludzie bezpieczeństwa przed niemi szukali,
Na najwyższych opokach zamki zakładali...
I tu brateczni nasi poczciwi Sławianie,
Zmuszeni byli staczać walki nieprzerwanie:
Bronili się przeciwko napadom tureckim,
Tatarskim i węgierskim, ruskim i niemieckim;
Więc w łonie tego zamku Polacy mieszkali,
Którzy imie zaszczytne w dziejach pozyskali;
Którzy mieli w swym czasie dostatków obficie,
A wiedli bogobojne i rycerskie życie. —
Podług kronik węgierskich, ten gród wybudował
Jérzy Turżo, gdy w Węgrzech król Ludwik panował;
A piérwszym Kasztelanem w całéj okolicy
Był w tym zamku Hippolit, pan, hrabia z Kremnicy;
A pod królem Karolem ten gmach okazały,
Dosięgnął najwyższego znaczeniu i chwały;