Strona:PL Stęczyński-Tatry w dwudziestu czterech obrazach.djvu/189

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Niech będzie to ustronie dla innych przyjemne. —
My udając się drogą między lasy ciemne
Do góry Kaletówki — tam zstąpiwszy w knieje,
Stajemy zachwyceni widząc co się dzieje:
Witaj Biały-Dunajcu! gwałtowny strumieniu!
Wybuchający ze skał granitowych w cieniu
Drzew wyniosłych, co mają gałęzie zwieszone;
A ty — u stóp ich płynąc, swe wody spienione
Rozbijasz po kamieniach biegnąc na doliny,
Czynisz piękny wodospad a huczysz jak młyny;
To powoli, to śpiesznie toczysz swe bałwany
I zadziwiasz swawolą swoją rozdąsany;
Jakgdybyś usiłował rozerwać swe łoże
Lecz twa siła przemocy podołać nie może!
Jakgdyby mojżeszową laską wydobyty,
Czynisz widok spaniały i niepospolity!...
Jeżeli Uruguaj wśród palmowych lasów
Zdumiewa czarnych Indyjan w tłumie ananasów,
I przywabia do siebie podróżników tłumy,
Zachwycając urokiem swych czarów i dumy:
To Dunajec tym więcéj powinien zadziwiać,
Więcéj wabić i pieścić i więcéj roztkliwiać,
Którego sława z czasem za morza na wiatrach
Przeleci i rozgłosi cuda w naszych Tatrach;
I zadziwi Brazyliją, że nie tylko ona,
Hojną ręką natury jest ubogacona;
Lecz i na naszéj ziemi są osobliwości,
Godne równie jak tamte, znawców ciekawości!
A przywabiając w czasie pogodnego lata
Rozmaitych podróżnych z wszystkich części świata,
Postawi nas zaszczytnie w wysokiém znaczeniu,
Kładąc laur na skronie polskiemu plemieniu!!