Strona:PL Stęczyński-Tatry w dwudziestu czterech obrazach.djvu/088

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Bo górale tu wiedzą kiedy burza spadnie,
I kiedy będzie słota — a po słocie ładnie?...
Więc i my najęliśmy przewodnika, który
Zna dokładnie doliny i lasy i góry.
Jestto góral przyjemny, wysmukły i silny,
Zdaje się, że nam będzie usłużny, przychylny;
Twarz jego ogorzała, a oczy pogodne,
Malują czyste serce i myśli swobodne;
Czoło wzniosłe, nos ściągły, wąsy ogolone,
A włosy kruczéj barwy za ucho spuszczone;
Koszula na nim krótka z grubego przędziwa,
Choć wstążką zawiązana, nieznacznie odkrywa
Zdrowe piersi, z których się głos wykrada miły,
A ramiona i plecy burką się okryły;
Pas szeroki wznosi się pod pachy, jak dziwo,
A wisi na rzemyku i nóż i krzesiwo;
Spodnie ciasne i białe, a kierpce skórzane,
Zgrabnie do nóg rzemieniem są przymocowane;
Za małym kapeluszem wygląda fajeczka,
Torba pełna u boku, w ręce siekiéreczka
Nazywana ciupagą, zgrabnie wyrobiona,
Jedyna w niespodzianym przypadku obrona.
A z mowy jego czystym i uprzejmym tonem
Poznać, ze jest przejęty ojców zabobonem;
Lecz pomimo przesądów niewinnego błędu,
Ten człowiek wart naszego szacunku i względu.
Więc nie traćmy daremnie czasu — ranku chłodem
Józef Bigos powiedzie nas, idący przodem.
A my z teką w ołówki i papier obfitą,
I strzelbą na ramieniu dokładnie nabitą,
Wyszedłszy w Imie Boże. — Na końcu Magury,
Jakgdyby u nóg naszych wspaniałość natury,