Strona:PL Stęczyński-Tatry w dwudziestu czterech obrazach.djvu/075

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

A goście, gdy niepewną żeglugę przebędą,
I na brzegu w Szczawnicy szczęśliwie wysiędą,
Ileż wówczas radości z ich piersi wytryska,
Usta kléją się z usty, ręka rękę ściska;
Oklaskami radości brzmi całe ustronie,
Rżą nawet niecierpliwie czekające konie;
I wracając pomału lekkimi wózkami,
Bawią się swéj żeglugi opowiadaniami.—
Rozkoszna to wycieczka gdy księżyc jéj służy:
„A wrona swém krakaniem niedoli nie wróży;
„Bo tratew się rozerwie, lub łódź się rozbije,
„A spieniony Dunajec wiecznie cię zakryje”! —
Idźmy jeszcze w Leśnicy ze skały na skałę —
Od strony południowéj głazy okazałe,
Nagą piersią zajmują wźrok zaciekawiony,
A pokryte lasami od północnéj strony;
Rozmaite wklęsłości i załamki mają,
Tak wysokie, że zda się niebo podpierają;
A każda mając nazwę — postawą jedyna,
Bryjanka, Polanica, Bereźnik, Hulina;
Daléj Bersztyk uderza posępnym widokiem,
Ale znowu Grabczychy poją cię urokiem,
Wystrzelając pod nieba dumnemi szczytami,
Jak gdyby olbrzymimi z twardych skał słupami,
Które od południowéj strony są nagiemi,
A z północy porosłe świerkami ciemnemi,
Wśród których są głębokie, ciemne rozpadliny,
Gdzie trudno się zapuścić bez użycia liny.
A ze szczytu Wisielca, nad skały i gaje,
O siedm mil Nowy-Sącz spostrzegać się daje;
Lecz do tak wspaniałego widoku użycia,
Trzeba piąć się na ów szczyt z narażeniem życia.