Strona:PL Spyri Johanna - Heidi.djvu/194

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
ROZDZIAŁ DWUDZIESTY.




WIEŚCI OD DALEKICH PRZYJACIÓŁ.


Nastał maj. Wiosenne wezbrane strumyki spłynęły w doliny. Ciepło objęło góry i światłość słońca rozjaśniła wszystko wokół na pozieleniałej już hali. Z pod resztek śniegu wyzierały teraz jasne główki pierwszych kwiatków i młoda trawa. Wiatr wiosenny poruszał gałęzie jodeł, z których strzelały jasne, młode odrośla. Wysoko w górze płynął na potężnych skrzydłach stary ptak drapieżny, rozkoszując się pogodą, a ziemia obsychała szybko, tak że można było już siadać, gdzie się chciało.
Heidi wróciła na halę i rozkoszowała się widokiem całej okolicy, oraz powietrzem i słońcem. Nadsłuchiwała też wiatru, który płynął tajemniczo od potężnych ścian skalnych, rósł w potęgę, wkońcu zaś porywał w objęcia drzewa i szarpał niemi tak zuchwale i radośnie zarazem, że Heidi podskakiwała i tańczyła, jakby była jednym z listków na gałęzi. Wygrzewała się też w słońcu, przed chatą, szukając w krótkiej trawie młodych kielichów kwietnych, a nad jej głową polatywały komary, chrząszczyki i inne owady, które się dobyły z ziemi. Tak ładnie nie było chyba jeszcze na hali. Małym stworzeńkom musiało być tak samo jak Heidi, gdyż brzęczały i nuciły radośnie: Wiosna! Wiosna! Wiosna!
Od strony szopy rozbrzmiewały uderzenia i stukot narzędzi dziadka, które to dźwięki były dobrze znane Heidi. Pod-