Przejdź do zawartości

Strona:PL Spyri Johanna - Heidi.djvu/188

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
ROZDZIAŁ DZIEWIĘTNASTY.




ZIMA TRWA DALEJ.


Pietrek przyszedł nazajutrz punktualnie do szkoły. Miał ze sobą obiad w plecaku. Dzieci zamieszkałe w osiedlu szły do domów w południe, te jednak, które miały daleko, spożywały posiłek w klasie, siedząc w ławkach, aż do pierwszej, kiedy naukę rozpoczynano na nowo. Ile razy Pietrek bywał w szkole, odwiedzał zawsze po nauce Heidi i dziadka.
Przybył i tego dnia i zauważył zaraz, że Heidi czeka nań niecierpliwie.
— Pietrku, mam ci coś powiedzieć! — zawołała.
— Mów! — zgodził się ochotnie.
— Musisz się nauczyć czytać! — oświadczyła.
— Uczę się przecież! — zauważył.
— Nie, nie, to na nic! — powiedziała. — Musisz się tak uczyć, żebyś umiał raz na zawsze!
— Nie mogę! — zaręczył.
— Nikt w to już nie uwierzy i ja także nie! — powiedziała stanowczo. — Wiem dawno od babuni z Frankfurtu, że to nieprawda.
Pietrek skamieniał na te słowa, ze zdziwienia.
— Nauczę cię sama, a ty musisz czytać babce codziennie jeden, albo dwa hymny, rozumiesz?
— Nie dam rady! — mruknął.
Ten zacięty upór rozdrażnił ją, przystąpiła doń z rozbłysłemi oczyma i powiedziała groźnie: