Strona:PL Spyri Johanna - Heidi.djvu/109

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
ROZDZIAŁ JEDENASTY.




HEIDI MA SIĘ Z JEDNEJ STRONY LEPIEJ, Z DRUGIEJ GORZEJ.


Przez cały czas, który babunia spędziła we Frankfurcie, siadała ona po obiedzie przy śpiącej Klarze, zaś panna Rottenmeier znikała tajemniczo, spragniona widocznie wypoczynku. Nie trwało to jednak długo. Babunia wstawała z fotela, brała Heidi do siebie, dając jej różne zatrudnienia i rozmawiając z nią. Przywiozła kilka małych laleczek, ponieważ zaś posiadała dużo skrawków i płatków o świetnych barwach, pokazała Heidi, jak ma szyć sukienki i fartuszki, a dziewczynka pojęła w mig tę sztukę. Umiejąc czytać, czytywała teraz babuni historyjki, które były dla niej zawsze nowe i coraz to milsze. Przeżywała sama losy osób tam opisanych, weszła z nimi w stosunki bardzo bliskie i radosne. Mimo to jednak nie była Heidi wesołą, a oczy jej przestały się śmiać.
Nadszedł ostatni tydzień bytności babuni. Wezwała do siebie dziewczynkę, gdyż właśnie Klara spała. Gdy Heidi weszła z książką pod pachą, babunia skinęła, by podeszła blisko do niej, odłożyła książkę na bok i rzekła:
— Powiedz mi, drogie dziecko, czemu nie jesteś wesoła? Czy masz ciągle jeszcze to samo zmartwienie?
— Tak! — skinęła głową.
— Wszakżeś się wywnętrzyła przed Bogiem?
— Tak!