Strona:PL Spyri Johanna - Heidi.djvu/084

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

się od śmiechu, gdyż widział przez uchylone drzwi skok czcigodnej damy. Po chwili wszedł i zastał pannę Rottenmeier napół jeno żywą leżącą w fotelu.
— Precz! Precz! Niech Sebastjan wyrzuci tego człowieka i to zwierzę!
Sebastjan wypchnął usłużnie za drzwi chłopca, który wziął pod pachę swego żółwia. Gdy obaj wyszli, wetknął mu w dłoń pieniądze, mówiąc:
— Czterdzieści fenigów od panny Klary, a czterdzieści za granie. Dobrześ to zrobił, chłopcze!
Potem zamknął za nim bramę. Lekcja potoczyła się dalej, a panna Rottenmeier trwała na stanowisku, by swą obecnością uniemożliwić tego rodzaju okropności. Postanowiła, że dopiero po lekcji rozpocznie śledztwo i winnego ukarze surowo.
Po chwili rozległo się ponowne pukanie, wszedł Sebastjan i zameldował, że przyniesiono spory kosz dla panny Klary, z poleceniem wręczenia jej niezwłocznie.
— Dla mnie? — spytała zdumiona i rozciekawiona bardzo. — Proszę przynieść i pokazać, jak wygląda.
Sebastjan przyniósł kosz zamknięty pokrywą i oddalił się szybko.
— Rozpakujemy go, sądzę, aż po lekcji! — zauważyła panna Rottenmeier.
Klara nie umiała sobie wyobrazić, co jej przyniesiono. Spojrzała pożądliwie na kosz, potem zaś przerywając deklinowanie, zwróciła się do pana profesora, pytając:
— Czy nie mogłabym zobaczyć, co tam jest? Potem wzięlibyśmy się zaraz do dalszej lekcji.
— Pod jednym względem byłoby to możliwe, pod innym niekorzystne! — powiedział, jak zawsze, bezstronnie. — Z jednej strony możnaby na poparcie żądania panny Klary przytoczyć fakt, że jeśli jej uwagę przykuwać będzie ten przedmiot...