Strona:PL Sonata Belzebuba.djvu/039

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

KRYSTYNA  (padając na kolana przed baronową). Pani, to zbytek szczęścia dla mnie!

BARONOWA  (brutalnie). Ale on jest sparaliżowany i zdaje się, że ma źle w głowie od tego samobójstwa.

KRYSTYNA  Pani, gdyby był najstraszniejszym kaleką na całe życie — kochałabym go zawsze.

SAKALYI  Chodź do mnie, Krysiu. Jeszcze nie mogę się ruszać. Pocałuj mnie. Ja ciebie zawsze tak kochałem.

KRYSTYNA  (wstaje. Śmiejąc się). A snobizm? Czy przestał już pan być snobem, panie Hieronimie?

SAKALYI  Tak — i wstydzę się, że nim byłem.

BARONOWA Przestań żartować, proszę cię. (De Estrada chrząka bardzo głośno z niezadowoleniem).

KRYSTYNA  (zmrożona). Ach, to ja... Ja bardzo przepraszam. A pani Fajtcacy...

SAKALYI  (zrywa się niedołężnie). Ach, czekajcie! Zapomniałem! Jestem zbrodniarzem. Strzelałem do niej wczoraj. Mówcie, czy żyje! Prędko — gdzie ona jest?!

DE ESTRADA  Tego się obawiałem. Zapomniał wskutek szoku nerwowego.

SAKALYI  Zaklinam pana...

DE ESTRADA  Ależ żyje: zdrowa, jak byk z Murcji. Uspokój się, chłopcze, na miłość Boską, bo ci to może zaszkodzić. Zemdlała — przestrzelił pan jej łapę — nic jej nie będzie (mrok zapada coraz głębszy).

SAKALYI  (opada znów na fotel). To szczęście! Ale mogłem być mordercą i nie dożyć tego szczęścia. Jednak oni będą mnie ciągać po sądach — a może parę lat dostanę? Krystyno: czy poczekasz na mnie?

KRYSTYNA  Tak, tak — ale tego nie będzie.

DE ESTRADA  Ależ oczywiście — przy naszych stosunkach? Zatuszuje się kompletnie... O, do diabła! (kotara uchyla się w środku i wychodzi zza niej Hilda Fajtcacy. Czarna suknia balowa, kapelusz. Lewa ręka obandażowana. Wszyscy się odwracają w tę stronę).

BARONOWA  Skąd pani? Tędy? Bez anonsowania?

HILDA  Uspokójcie się, bo narobicie jeszcze gorszego nieszczęścia. Proszę tak nie krzyczeć. Atmosfera przepojona jest materiałami wybuchowymi. Hochexplosiv! Nic nie wiadomo, co się stanie, bo problem sonaty Belzebuba nie jest jeszcze...

BARONOWA  Proszę o tym nie mówić. Spokój chorego przede wszystkim...

HILDA  W czasie trzęsienia ziemi mało kogo wzrusza to, że kogoś boli żołądek. O ile mi się zdaje, to mordowarskie nastroje nie wrócą już. Będą o tym mówić jako o interesującej plotce po drugiej stronie jeziora: w Kur-