Strona:PL Sonata Belzebuba.djvu/033

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

BABCIA  Ciszej, na szatana! Ambasador się obudzi i będzie niepotrzebnym świadkiem. To nie jest jeszcze nasz człowiek.

DE ESTRADA  (wstając) Ależ jestem, droga babciu. Jestem wasz, żałuję, że wszystko to nie dzieje się w Hiszpanii: byłbym z tego dumny. Możecie liczyć na moją dyskrecję. Baltazarze, wierzę, że jesteś prawdziwym Księciem Ciemności. Być na ty z Belzebubem, to wielki zaszczyt nawet dla Granda Hiszpanii i ambasadora Jego Królewskiej Mości.

ISTVAN  Zabiję tego łotra. (rzuca się na Baleastadara, który przewraca się dobrowolnie (przed dotknięciem) na ziemię, rozstawiając ręce i śmieje się demonicznie).

BALEASTADAR  (padając) Wal, strzelaj, rżnij, kłuj! Mnie nie zabijesz nigdy — jestem wieczny. Masz rewolwer. (podaje mu rewolwer. Istvan kłuje go nożem z dziką furią kilka razy. Baleastadar śmieje się dalej. Istvan obłąkany z bezsilnej złości chwyta rewolwer i strzela w niego sześć razy. Belzebub wstaje, śmiejąc się i podnosi Hildę, biorąc ją w objęcia).

BALEASTADAR  A teraz do fortepianu, mydłku. Teraz dopiero życie przetworzy się w tobie na ten piekielny melanż formy z treścią, jaką jest sztuka. Dosyć perwersji w życiu. Nędzne to jest, bo nędzne, jak każda sztuka, ale jedyne i złe — to jest najważniejsze.

ISTVAN  (budząc się z zamyślenia). Chodź, Hieronimie. Ze mną pocieszysz się po tych kobietach. Ja sam potrzebuję czegoś jeszcze, jakiejś małej potworności, któraby mnie przeważyła na tamtą, ciemną stronę mojego przeznaczenia. Tajemnica tej transformacji jest niezgłębiona, jakkolwiek pospolite mogą być jej życiowe objawy. (baron wstaje, Istvan go obejmuje i obaj idą w głąb).

BARONOWA  Hierku: nie poddaj się temu demonowi. Mam dla ciebie jeszcze coś w rezerwie: dziedziczkę zamku Keszmereth — cudna piętnastoletnia panienka. O tym marzyłam przez całe życie, tylko nie chciałam mówić ci przedwcześnie.

BALEASTADAR  Dosyć, stara purchawko! Czy nie widzisz, że on idzie grać moją sonatę, sonatę Belzebuba — a do tego musi mieć ostatnie tło. O, szczęście bez granic! Teraz jestem nareszcie czymś w rodzaju artysty. Przez niego spełnia się to straszliwe nabożeństwo do nieznanego, niepoznawalnego zła, którego cząstkami jesteście wszyscy we mnie.

BARONOWA  A więc jest to rodzaj panteizmu, nawet w belzebubicznej transpozycji myśli.

BALEASTADAR  (przechodząc z Hildą w objęciach ku fortepianowi). Cicho, tam! Tu jest aparat do notowania — możesz improwizować z początku. (wskazuje przyrząd po prawej stronie fortepianu).