Strona:PL Sofoklesa Tragedye (Morawski).djvu/319

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

I dary, które tych darów dorosną;
       495 Boć próżno wracać nie będzie przystojnem
Temu, co przybył z orszakiem tak strojnym.

CHÓR.

       497—530 Moc potężna Cyprydy ziem i nieba sięga,
Bogów zmilczę, Kronidę jak podeszła ona,
Jak ciemnego Hadesa jej zmogła potęga
I ziemiotrząscę zmogła Poseidona,
Lecz powiem, jako o tej pani łoże
Siłacz z siłaczem się zmoże.

Pierwszym moc rzeki, w kształt, rogi i siły
Byka się przybrał, Acheloos; drugi
To z Teb Bakchosa syn Zeusa przybyły,
Dierży łuk, oszczep i brzemię maczugi.
I wkrótce obaj wystąpili w szranki,
Walcząc o zdobycz kochanki.
A opiekunka łóż w środku Cypryda
Baczy, kto tęższym się wyda.

I był tam rąk i łuków szczęk
I rogów powiązanych wraz,
Ten czołem bódł, ten chwytał w pas
A z piersi szedł im jęk.
Urocza dziewka zaś siadłszy na górze
Miłosny wzrok swój wytęża
I trwożnie czeka na męża.
— Żem była widzem, uczuciom jej wtórzę. —
W oku, o które się toczą zapasy,
Litości łzy jej migocą,
Potem od matki, za góry, za lasy
Jałówką poszła sierocą.