Strona:PL Sofoklesa Tragedye (Morawski).djvu/244

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
EDYP.

Jakież niejasne ty stawiasz zagadki?

TYREZYASZ.

       440 Czyś nie ty mistrzem w ich rozwiązywaniu?

EDYP.

Urągaj temu, w czem uznasz mnie wielkim.

TYREZYASZ.

A jednak to cię zgubiło zdarzenie.

EDYP.

Jeślim wyzwolił gród — niech i tak będzie.

TYREZYASZ.

Więc już uchodzę. — Prowadź mnie, pacholę.

EDYP.

       445 Niech cię prowadzi. Obecność twa przykra,
Twoje odejście usunie tę plagę.

TYREZYASZ.

Rzekłszy co miałem — idę, nie z obawy
Przed twem obliczem, bo próżne twe groźby.
A powiem jeszcze: człek, którego szukasz,
       450 Z dawna pogróżki i wici o mordzie
Laiosa głosząc, jest tutaj na miejscu.
Obcym go mienią, ale się okaże,
Iż on zrodzony w Tebach; nie ucieszy
Tem się odkryciem; z widzącego ciemny,
       455 Z bogacza żebrak na obczyznę pójdzie,
Kosturem drogi szukając po ziemi.
I wyjdzie na jaw, iż z dziećmi obcował
Własnemi, jak brat i ojciec, że matki