Strona:PL Sofoklesa Tragedye (Morawski).djvu/242

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

I tak podstawia tego czarodzieja,
Kuglarza, który zysk bystro wypatrzy,
A w swojej sztuce dotknięty ślepotą.
       390 Bo, nuże, rzeknij, kiedyś jasno wróżył?
Dla czego, kiedy potwór śpiewotwórczy
Srożył się, zbrakło ci słów wyzwolenia?
Przecież zagadkę tę nie pierwszy lepszy
Mógł był rozwiązać — bez jasnowidzenia.
       395 A tobie wtedy ni ptaki, ni bogi
Nic nie jawiły; lecz ja tu przyszedłszy
Nic nie wiedzący zgnębiłem potwora,
Ducha przewagą, nie ptaków natchnieniem.
Mnie więc ty zwalić zamierzasz, w nadziei,
       400 Że blizkim będziesz przy Kreona tronie.
Lecz ciężko i ty jak ów, co to knuje,
Odpokutujesz, a gdyby nie starość,
Wraz byś otrzymał kaźń za twe zamysły.

CHÓR.

Nam mowa starca wydała się gniewną
       405 I twoja także, Edypie, a przecież
To nie na czasie; lecz patrzeć należy,
Byśmy głos boga spełnili najlepiej.

TYREZYASZ.

Chociaż ty władcą, jednak ci wyrównam
W odprawie. Słowem i ja także władam.
       410 Nie twoim jestem sługą, lecz Apolla;
I nie zawezwę zastępstwa Kreona,
Lecz sam ci powiem, tobie, który szydzisz
Z mojej ślepoty, patrzysz a nie widzisz
Nędzy twej, nie wiesz z kim życie ci schodzi,
       415 Gdzie zamieszkałeś i kto ciebie rodzi.