Strona:PL Sofoklesa Tragedye (Morawski).djvu/236

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Wspólnictwo Dyki niech skrzepi łaskawie
       275 I bogi w każdej niech poprą was sprawie.

CHÓR.

Jak mnie zakląłeś, tak powiem ci, książę.
Ni ja zabiłem, ni wytknąć umiałbym
Tego mordercy; ten, co drogi wskazał,
Febus, sam jeden odkryłby złoczyńcę.

EDYP.

       280 Słusznie to rzekłeś. Ale wymódz z bogów,
Czego nie zechcą, nie zdoła śmiertelny.

CHÓR.

Lecz drugie wyjście śmiałbym ci polecić.

EDYP.

Mów i o trzeciem, jeżeli ci świta.

CHÓR.

Mistrzowi wiedzy najbliżej dorówna
       285 Tyrezyasz, jego więc rady sięgając
Najwięcej, książę, zyskałbyś dziś światła.

EDYP.

Przecież już anim tego nie zaniechał;
Bo za namową Kreona dwukrotnie
Słałem umyślnych, a zwłoka mnie dziwi.

CHÓR.

       290 Inne bo rzeczy są głuche i marne.

EDYP.

Co mniemasz? Każdy tu szczegół ma wagę.

CHÓR.

Mówią, że zginął z rąk ludzi podróżnych.